Trudi Canavan i jej Trylogię Czarnego Maga kojarzyłem od dawna. Pogodziłem się już jednak z tym, że nie sięgnę po książki tej australijskiej autorki fantasy. Ale bywa tak, że los podsuwa nam coś pod nos i tak stało się z Gildią magów w moim przypadku. Imardin to kyralijskie miasto, w którym mieści się tytułowa Gildia. Magowie jak co roku z rozkazu króla nadzorują Czystkę, czyli wypędzanie włóczęgów i biedaków poza mury miasta. Sens tych działań skończył się już wieki temu, jednak Czystka wciąż jest przeprowadzana, w wyniku czego cierpi wiele niewinnych ludzi. Przedstawicielką poszkodowanych jest tu Sonea - zwykła dziewczyna, której złość niespodziewanie uwalnia uśpioną w niej magię. Sonea rzuca kamieniem w magiczną barierę i ku zaskoczeniu wszystkich, przebija ją. I tu zaczyna się problem, gdyż magia dozwolona jest tylko wśród magów Gildii, ponadto dziki mag w slumsach to coś, z czym dotychczas magowie się nie spotkali. Gildia wydaje więc rozkaz schwytania dziewczyny, a Sonea ...
Recenzje książek dla młodzieży i nie tylko!