Japonia to kraj, o którym najbardziej lubię czytać, dlatego nie mogłem się oprzeć pokusie sięgnięcia po kolejną książkę ze znakomitej serii Poznaj Świat wydawnictwa Bernardinum, poświęconej właśnie Krajowi Wschodzącego Słońca.
Tym razem na daleką wyprawę zabiera nas Anna Świątek, absolwentka japonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Do Japonii trafiła na roczne praktyki jako tłumaczka przy japońskiej drużynie soft tenisowej. Miała więc mnóstwo czasu i sposobności, by na własnej skórze doświadczyć nietypowości Japonii, zaskakujących dla nas zachowań jej mieszkańców, a także niesamowitych obyczajów.
Mimo, że o Kraju Kwitnącej Wiśni powstało już wiele książek, to i w tej znalazły się takie historie, które mnie zaskoczyły. Na przykład wizyta w koreańskiej restauracji, w której podawano... ruszające się jeszcze macki ośmiornic. Albo o japońskich, chytrych danielach. To tylko pokazuje, jak wiele o Japonii można mówić, a i tak nie zawrze się wszystkiego w jednej książce.
Autorka pisze w zabawnym stylu i nie raz wywołała uśmiech na mojej twarzy. Jej perypetie mogłyby być podstawą do nakręcenia serialu komediowego.
Dzięki temu książkę czyta się przyjemnie i szybko, a nabyta podczas lektury wiedza na dłużej zostaje w głowie.
Polecam Japonię w sześciu smakach każdemu, także tym, którzy o Japonii wiedzą już wszystko, bo nawet jeśli nic was w niej nie zaskoczy (co swoją drogą jest lekko wątpliwe), to czytając o przygodach autorki będziecie się po prostu dobrze bawić.
Ocena: świetna
Tym razem na daleką wyprawę zabiera nas Anna Świątek, absolwentka japonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Do Japonii trafiła na roczne praktyki jako tłumaczka przy japońskiej drużynie soft tenisowej. Miała więc mnóstwo czasu i sposobności, by na własnej skórze doświadczyć nietypowości Japonii, zaskakujących dla nas zachowań jej mieszkańców, a także niesamowitych obyczajów.
Mimo, że o Kraju Kwitnącej Wiśni powstało już wiele książek, to i w tej znalazły się takie historie, które mnie zaskoczyły. Na przykład wizyta w koreańskiej restauracji, w której podawano... ruszające się jeszcze macki ośmiornic. Albo o japońskich, chytrych danielach. To tylko pokazuje, jak wiele o Japonii można mówić, a i tak nie zawrze się wszystkiego w jednej książce.
Autorka pisze w zabawnym stylu i nie raz wywołała uśmiech na mojej twarzy. Jej perypetie mogłyby być podstawą do nakręcenia serialu komediowego.
Dzięki temu książkę czyta się przyjemnie i szybko, a nabyta podczas lektury wiedza na dłużej zostaje w głowie.
Polecam Japonię w sześciu smakach każdemu, także tym, którzy o Japonii wiedzą już wszystko, bo nawet jeśli nic was w niej nie zaskoczy (co swoją drogą jest lekko wątpliwe), to czytając o przygodach autorki będziecie się po prostu dobrze bawić.
Ocena: świetna
Ostatnio czytałam książkę nawiązującą do Japonii, więc z chęcią zajrzę i do tej.
OdpowiedzUsuńO Japonii czytam rzadko, ale ta mogłaby mi się spodobać;)
OdpowiedzUsuńCóż, bardzo lubię czytać o Japonii, ale tylko jeżeli dzieje się w niej akcja jakiejś wyjątkowo ciekawej powieści. Nie wiem, czy książka tego typu by do mnie przemówiła, ale spróbować chyba nie zaszkodzi. ;)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością do niej zajrzę
OdpowiedzUsuńDo tej pory nie czytałam jeszcze książki typowo o Japonii, a raczej te, w których po prostu tam rozgrywa się akcja. Mimo to o samej Japonii też mam nadzieję się co nieco dowiedzieć, więc bardzo chętnie bym po nią sięgnęła. :)
OdpowiedzUsuńPudło, bo do Japonii jestem uprzedzona jak Polacy do homoseksualistów. To dość długa historia, więc nie będę jej przytaczać, ale generalnie na słowo 'Japonia' mam odruch wymiotny, przepraszam. (Wszyscy entuzjaści w tym momencie pożerają mnie żywcem.) Tak czy siak. w kwestii samej recenzji, ładnie napisana. Przede wszystkim mało tekstu, nie odrzuca ogromem nudnych literek. Ruszające się macki niewiele mnie co prawda zaskoczyły, bo nie jedną już taką historię żem słyszała, ale chytre, japońskie daniele? Może jednak się skuszę na tę Japonię w sześciu smakach. ;)
OdpowiedzUsuńA skąd taka awersja do Japonii? Bardzo mnie to zainteresowało! :P
UsuńJakby to... Hm, tak w skrócie po prostu powiem, że bardzo duży wpływ ma na to moje otoczenie, które zainteresowało się Japonią tylko dlatego, że to w pewnym czasie stało się nadzwyczaj modne. W praktyce okazywało się zazwyczaj, że nic nie wiedzą o Kraju Kwitnącej Wiśni, a kiedy wszystko trochę ucichło, oni przerzucili się na coś innego. Nie toleruję bardzo mocno takich ludzi, ot, nic szczególnego. No i nie powiem, trochę udziału miała w tym moja kochana przyjaciółka, wielka wielbicielka. Ale tutaj już nie tyle sama Japonia się do tego przyczyniła, co te wszystkie japońskie 'bajki' - manga, anime, o których zmuszona jestem słuchać 24/7. A że mnie to średnio interesuje, to już mi to wszystko bokiem wychodzi najzwyczajniej w świecie. ;D
UsuńAch, tak myślałem, że może o to chodzić :3 anime wcale nie są takie złe, można znaleźć wieele bardzo dobrych tytułów ^^ Ale taki "fanatyzm" rzeczywiście może zniechęcić.
UsuńOch, tutaj wcale nie o fanatyzm chodzi! Może rzeczywiście trochę źle to ujęłam, bo fanatyczką w żadnym wypadku jej nie nazwę. To po prostu hobby jak każde inne, co doskonale rozumiem i szanuję. W każdym razie próbowałam się do tego przekonać - nie wyszło. Nie podchodzi mi i tyle. O, chyba że Pokemony się liczą, je mogę oglądać, w końcu one mnie wychowywały. :D
UsuńMówiąc o fanatyzmie miałem na myśli wielkich obrońców anime krzyczących "to nie są chińskie bajki!", bo przypuszczam, że mogłaś się z tym spotkać ;D
UsuńNo widzisz, a pewnie nie tylko pokemony, jeszcze Muminki albo Pszczółka Maja :)
Dobrze przypuszczasz, bardzo dobrze. To faktycznie jest zniechęcające. Acz mam to szczęście, że moja przyjaciółka zna mnie wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że postacie z anime czy mangi jest mi po prostu łatwiej nazywać 'animkami' i robię to tylko i wyłącznie z przyzwyczajenia. Więc, chwała Bogu, ona przynajmniej na mnie nie krzyczy.
UsuńA taki psikus, bo Muminków nienawidzę po dziś dzień, a nawet nie jestem pewna, czy obejrzałam choć jeden pełny odcinek. Pszczółki Mai też nie lubiłam. Za to Gumisie i sok z gumijagód - o tak, to była moja prawdziwa miłość. Co tam była, ha, dalej jest!
Ja muminki raz lubilem, raz nie, ale ostatecznie je lubię.
UsuńGumisie są suuuper :D
Lubię Japonię, to taki niezwykły, pełen skrajności kraj, chętnie zapoznam się z tą książką :-)
OdpowiedzUsuńNie wiem zbyt wiele o Japonii, więc lektura tej książki mogłaby się okazać wyjątkowo pożyteczna. ;)
OdpowiedzUsuńTeż najbardziej lubię czytać o Japonii, ale także jarcuje mnie Korea. Słyszałam, że te ruszające się macki ośmiornicy trzeba namoczyć w takim sosie, bo inaczej mogą się przyczepić do przełyku i można się udusić. Chyba na youtubie takie rzeczy oglądałam xd
OdpowiedzUsuńApetyczne.
UsuńA ja ze swojej strony polecam książkę Alexandra Kerra ,,Psy i demony. Ciemne strony Japonii''. Opisano tam wiele kontrowersyjnych i skrywanych problemów przez mieszkańców tego egzotycznego kraju.
OdpowiedzUsuń