Przejdź do głównej zawartości

Kobieta w czerni

Jest taka grupa książek, które wydawane są w naszym kraju dopiero przy okazji powstania ekranizacji. Do grupy tej należy Kobieta w czerni, powieść gotycka napisana przez Susan Hill w 1982 roku, a w Polsce wydana 30 lat później nakładem wydawnictwa Amber.

W tej przesyconej ponurym nastrojem powieści poznajemy Arthura Kippsa, ustatkowanego mężczyznę, którego życie, jak się zdaje, ułożyło się po najlepszej myśli. A jednak to tylko pozory, gdyż pewna historia z przeszłości nie pozwala mu uzyskać pełni spokoju. Jako młody mężczyzna był świadkiem wstrząsającego incydentu, po którym na zawsze pozostał innym człowiekiem. Działo się to w zapomnianych rejonach Anglii, do których został wysłany w celu uporządkowania papierów po zmarłej pani Drablow. Już w czasie podróży do odległego miasteczka spotkał się z niezrozumiałą niechęcią mieszkańców do całej sprawy. Jaką tajemnicę kryje odizolowany, położony wśród bagien dom po pani Drablow?

Kobieta w czerni jest niedługą powieścią z jednym wątkiem, utrzymaną w klimacie grozy. Autorka maluje obrazy zamglonych, listopadowych równin i trzęsawisk w sugestywny sposób, który doskonale pozwala wczuć się w klimat. Dom na Węgorzowych Moczarach budzi niepokój, a najintensywniejszy strach wywołuje zamknięty pokoik dziecięcy. Wrażenia, których doświadcza główny bohater, z pewnością wyczerpałyby niejednego śmiałka. Starającego się patrzeć na świat racjonalnie Arthura, sytuacja wprawi w poważny frasunek.

Powieść Susan Hill najlepiej przeczytać za jednym zamachem lub przynajmniej nie przerywać jej czytania za często, aby odpowiednio wczuć się w nastrój Węgorzowych Moczar. Wtedy lektura robi na czytelniku największe wrażenie. Niepokój narasta z kolejnymi stronami powieści, aż w końcu strach łapie czytelnika w swoje szpony.

Niektórzy po skończeniu Kobiety w czerni mogą poczuć niedosyt, ale w gruncie rzeczy jest to bardzo przejmująca pozycja. Wystarczy wsiąknąć atmosferę, która mgłą osnuwa każdą stronę powieści; zatopić się w czytanych słowach, składających się na historię domu na Węgorzowych Moczarach i tajemniczej, tytułowej postaci. Dreszcz emocji gwarantowany. Szczególnie, gdy za czytanie zabierzemy się właśnie w czasie jesiennej aury...

Ocena: dobra

Komentarze

  1. Kiedyś oglądałem ekranizacje tej ksiazki, ale nie miałem okazji jej przeczytać. A chciałbym ... zaobserwowałem cie i będę sie bacznie przyglądać twojemu blogowi. Bardzo minie zaciekawił :)

    Pozdrawiam Damian

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten nastrój mnie przyciąga i jeżeli kiedyś będę miała okazję, to bez zastanowienia sięgnę po kobietę w czerni. Tak, jestem na UWr, na Wydziale Nauk Społecznych, a Ty na jakimż to...? Dalej turystyka? Czy coś innego? Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oglądałam film bez świadomości, że została napisana książka o tym samym tytule. Chętnie przeczytam. Z filmu już niewiele pamięntam, a ogólnie to jestem ciekawa tej pozycji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że nie oglądałam jeszcze filmu. Najpierw książka, później film.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na swoje nieszczęście, kiedy wybierałam się na film do kina z przyjaciółką, nie miałam zielonego pojęcia, że jest to ekranizacja powieści. Gdybym wiedziała, pewnie prędzej bym sobie żyły podcięła, niż poszła oglądać film. Niemniej nie żałuję, bo był całkiem dobrze zrobiony i myślę, że mogę go zaliczyć do jednej z lepszych ekranizacji, jakie przyszło mi oglądać, kiedy jeszcze to robiłam. Bo szczęśliwie nabrałam mózgu i od jakiegoś czasu już przestałam psuć sobie krew. Zazwyczaj za mocno się przy tym denerwuję. W Kobiecie w Czerni (cały czas oczywiście o ekranizacji mówimy) jedynym momentem, do jakiego mogłabym mieć zastrzeżenia, była bodaj końcówka. Była przedstawiona w sposób dosyć... Właściwie nie do końca nawet wiem, jak to powiedzieć. W każdym razie mnie akurat ostatnia scena się nie spodobała.
    Z kolei jeśli o książkę chodzi, nie dostałam jej jeszcze w swoje ręce (stwierdziłam, że nie ma co kupować, a najwyraźniej wszystkie moje biblioteki jak na złość stwierdziły to samo), aczkolwiek bacznie rozglądam się na wszystkie strony, bo i film zrobił na mnie ogólnikowo raczej pozytywne wrażenie.
    Najbardziej, co mnie za serce ściska, to właśnie przykłady takich książek jak ta - wydanych w Polsce dopiero po tak długim czasie i to tylko dlatego, że ktoś wpadł na to, żeby je zekranizować. Boli mnie świadomość, że gdyby nie ekranizacja, Kobieta w Czerni najprawdopodobniej nie trafiłaby w ogóle do Polski. I zastanawia mnie, czego to dowodzi - czy to książka jest średnia, czy Polacy ograniczeni?

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie widziałam filmu, ale może się skuszę. Jak mi się spodoba to sięgnę po książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tytuł "Kobieta w czerni" kojarzy mi się głównie z filmem, którego obejrzenie mam w planach, jednak jeśli w pierwszej kolejności w ręce wpadnie mi jego pierwowzór, tym lepiej. Ciekawi mnie wspomniana przez Ciebie atmosfera, poza tym, o ile dobrze pamiętam, nie miałam jeszcze styczności z powieścią gotycką. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Posiadam tę książkę w mojej biblioteczce już od bardzo dawna, natomiast czytam ją z wielkimi przerwami i jeszcze jej nie dokończyłam. Masz rację, że najlepiej przeczytać ją ,, jednym tchem'' gdyż dopiero wtedy można najlepiej odczuć jej charakter. Najbardziej podoba mi się, gdy bohater odkrywa ten dziecięcy pokoik :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie pozostawiasz mi wątpliwości, z chęcią do niej zajrzę

    OdpowiedzUsuń
  10. Oceniałam ją kiedyś na moim blogu - pozytywnie, choć gdybym miała wybierać, to bardziej podobał mi się film :)
    W każdym razie książkę najlepiej czytać w nocy :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie ciągnie mnie za bardzo do "Kobiety w czerni" z powodu filmu, który nie przypadł mi do gustu. Nie mówię jej jednak kategorycznego "NIE" - może być znacznie lepsza od ekranizacji - jeśli trafię na nią w bibliotece to pomyślę nad tym, by dać jej szansę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wydaje mi się, że odpuszczę sobie film, a sięgnę po książkę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Słyszałam o filmie, a dopiero po nim dowiedziałam się o książce, stanęło na tym, ze nie zapoznałam się z żadną pozycją. ;) Mam lekką ochotę na tę książkę, ale kupować jej nie będę, może znajdę w bibliotece. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Oglądałam film, który mnie totalnie rozczarował przez co nie mam ochoty na razie siegać po książkę. Nie mniej jednak Twoja recenzja jest bardzo dobra :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja oglądałam film i pamiętam, że całkiem mi się podobał. :) Szkoda, że nie zorientowałam się wcześniej, że jest książka - zapewne w powieści klimat jest dużo lepiej oddany, niż w filmie...

    Pozdrawiam - Linka
    http://in-vissible.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Widziałam film. Chyba wolałabym jednak w pierwszej kolejności przeczytać książkę. Pozdrawiam. Dodaję do obserwowanych i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Oj tam, oj tam, ta książka taka fascynująca nie była ;p. Niby takie straszne, a strachu było tam tyle co kot napłakał... Niestety ja się zawiodłem na tej pozycji ;p.

    Pozdrawiam :)!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
  18. Oj tak. "Kobietę w czerni" poznałam właśnie krótko przed wyjściem filmu. Historia zainteresowała mnie na tyle, że zamówiłam ją sobie do recenzji. I nie żałuję. Książka mi się podobała, była dobra, całkiem przyjemna i utrzymana właśnie w klimacie grozy. Niemniej, po jej przeczytaniu zabrałam się za ekranizację, bo musiałam zobaczyć, jak odzwierciedlą w niej powieść.
    I przyznaję, film mi się podobał. Pomijając grę aktorską (no bądźmy szczerzy, aktora do głównej roli wybrali nie najlepszego)... Pojawiły się spore różnice, wątki, które odbiegały od książki, ale w gruncie rzeczy filmowa "Kobieta w czerni" była nawet całkiem straszna. Taki horror zaliczany do słabszych, ale z grupy tych starszych, a więc nie ohydnych, tylko właśnie strasznych.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo zależy mi na Waszych komentarzach. Jeśli już tu trafiłeś/aś, pozostaw proszę po sobie choć słówko :)

Popularne posty

Marina

Zaginione wrota

Faza trzecia: Kłamstwa