Szeptem można by już nazwać klasyką gatunku paranormal romance. Seria Bekki Fitzpatrick zyskała popularność tuż po sukcesie Zmierzchu Stephenie Meyer. I co ciekawe, zdaje się dużo z niej czerpać.
Już od dłuższego czasu chciałem się przekonać, czy jest to naprawdę wciągająca lektura, czy może właśnie zwykła kopia Zmierzchu. Oto co wynikło z moich wcale przyjemnych "badań".
Nora ma szesnaście lat, anemię, same piątki w szkole oraz przyjaciółkę na śmierć i życie o imieniu Vee. Mieszka z matką niedaleko Portland, próbując otrząsnąć się po wypadku, jaki przydarzył się jej ojcu. Poza tym wiedzie zwykłe życie, do czasu, kiedy będzie zmuszona poznać Patcha. Patch to tajemniczy chłopak, wyglądający na niezłe ziółko, ale... tacy właśnie pociągają Norę. Odtąd dziewczynę prześladują dziwne zdarzenia, od zakapturzonego prześladowcy, po niepokojące wyimaginowane obrazy. Jak to wszystko wytłumaczyć i jaką rolę w tym wszystkim odgrywa Patch?
Moje przypuszczenia co do powtórki ze Zmierzchu potwierdziły się. Pomiędzy oboma powieściami widać wiele analogii. W obu mamy zwykłe nastolatki, które stały się nagle obiektem zainteresowań najprzystojniejszego chłopaka w szkole, który dodatkowo skrywa jakiś sekret. W obu mamy bardzo podobne poboczne postacie. W obu nawet, do pierwszego kontaktu pomiędzy głównymi bohaterami dochodzi na lekcji biologii! Czytając Szeptem nie można się więc oprzeć wrażeniu, że ta historia już została opowiedziana, a jedyną różnicą są nadnaturalne istoty w nich występujące. W książce Bekki Fitzpatrick zamiast wampirów pojawiają się upadłe anioły.
Co jest kolejnym minusem, to że autorka często nagina logikę na rzecz emocjonujących wydarzeń. Na przykład czyniąc z głównej bohaterki idiotkę. Aby dowiedzieć się, jak dojść na pewną ulicę, Nora była zdolna oddać ubranie niezrównoważonej bezdomnej kobiecie. Tylko dlatego, aby potem okazało się, że gdyby tego nie zrobiła, mogłoby już być po niej. I takich nagięć autorka popełniła kilka.
Póki co wymieniłem jedynie wady, ale przyznam się, że Szeptem mi się spodobało. Nie wiem czy mam się wstydzić z tego powodu, ale ta historia mimo wszystko mnie wciągnęła. Właściwie ciągle się w niej coś dzieje i nie ma czasu na nudne przestoje. Język jest prosty, więc książkę czyta się szybko - ot, jak wiele młodzieżówek. Przerywając czytanie, byłem ciekaw co zdarzy się dalej, a więc jest to kolejny plus, składający się na frajdę z lektury.
Ta książka na pewno spodoba się wielbicielom gatunku - czy uściślając, właściwie wielbicielkom. Ja z Szeptem mam podobny problem co z sagą Stephenie Meyer. Nie jest to literatura najwyższych lotów, ale przyjemność z czytania jest i to niemała. Fitzpatrick nie pozwala się nudzić, bo cały czas mamy do czynienia z niezwykłymi zdarzeniami. I za to daję ocenę dobrą!
Ocena: dobra
Już od dłuższego czasu chciałem się przekonać, czy jest to naprawdę wciągająca lektura, czy może właśnie zwykła kopia Zmierzchu. Oto co wynikło z moich wcale przyjemnych "badań".
Nora ma szesnaście lat, anemię, same piątki w szkole oraz przyjaciółkę na śmierć i życie o imieniu Vee. Mieszka z matką niedaleko Portland, próbując otrząsnąć się po wypadku, jaki przydarzył się jej ojcu. Poza tym wiedzie zwykłe życie, do czasu, kiedy będzie zmuszona poznać Patcha. Patch to tajemniczy chłopak, wyglądający na niezłe ziółko, ale... tacy właśnie pociągają Norę. Odtąd dziewczynę prześladują dziwne zdarzenia, od zakapturzonego prześladowcy, po niepokojące wyimaginowane obrazy. Jak to wszystko wytłumaczyć i jaką rolę w tym wszystkim odgrywa Patch?
Moje przypuszczenia co do powtórki ze Zmierzchu potwierdziły się. Pomiędzy oboma powieściami widać wiele analogii. W obu mamy zwykłe nastolatki, które stały się nagle obiektem zainteresowań najprzystojniejszego chłopaka w szkole, który dodatkowo skrywa jakiś sekret. W obu mamy bardzo podobne poboczne postacie. W obu nawet, do pierwszego kontaktu pomiędzy głównymi bohaterami dochodzi na lekcji biologii! Czytając Szeptem nie można się więc oprzeć wrażeniu, że ta historia już została opowiedziana, a jedyną różnicą są nadnaturalne istoty w nich występujące. W książce Bekki Fitzpatrick zamiast wampirów pojawiają się upadłe anioły.
Co jest kolejnym minusem, to że autorka często nagina logikę na rzecz emocjonujących wydarzeń. Na przykład czyniąc z głównej bohaterki idiotkę. Aby dowiedzieć się, jak dojść na pewną ulicę, Nora była zdolna oddać ubranie niezrównoważonej bezdomnej kobiecie. Tylko dlatego, aby potem okazało się, że gdyby tego nie zrobiła, mogłoby już być po niej. I takich nagięć autorka popełniła kilka.
Póki co wymieniłem jedynie wady, ale przyznam się, że Szeptem mi się spodobało. Nie wiem czy mam się wstydzić z tego powodu, ale ta historia mimo wszystko mnie wciągnęła. Właściwie ciągle się w niej coś dzieje i nie ma czasu na nudne przestoje. Język jest prosty, więc książkę czyta się szybko - ot, jak wiele młodzieżówek. Przerywając czytanie, byłem ciekaw co zdarzy się dalej, a więc jest to kolejny plus, składający się na frajdę z lektury.
Ta książka na pewno spodoba się wielbicielom gatunku - czy uściślając, właściwie wielbicielkom. Ja z Szeptem mam podobny problem co z sagą Stephenie Meyer. Nie jest to literatura najwyższych lotów, ale przyjemność z czytania jest i to niemała. Fitzpatrick nie pozwala się nudzić, bo cały czas mamy do czynienia z niezwykłymi zdarzeniami. I za to daję ocenę dobrą!
Ocena: dobra
Ja jednak sobie odpuszczę. Nie lubię zwykłym młodzieżówek, bo każda jest taka sama. A od "Zmierzchu" mnie mdli. Dziwne, że akurat takie zwykłe umilacze czasu zdobywają największa popularność. Świetna recenzja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mam pierwszą część z wymiany, a pozostałe wypożyczyłam. Dawno temu zaczęłam czytać "Szeptem" jako mbooka i miałam identyczne odczucia jak Ty :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i zgadzam się z Twoją oceną :-)
OdpowiedzUsuńDorzuciłam do kwietnia, skoro w tamtym miesiącu przeczytałaś książkę :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
czytałam i jest dobra, tak też uważał, ale po takim "Szale" na jej temat czułam się lekko rozczarowana :)
OdpowiedzUsuńSzeptem uważam za niezobowiązującą lekturę na jeden wieczór. Jak dla mnie żadnych refleksji, szybko zapomniałam część akcji. Ale też przyznaję, że książka po części mi się spodobała. Nie jakoś specjalnie, ale pamiętam, że oceniłam ją nawet wysoko. :)
OdpowiedzUsuńCałkiem lubię tę serię, przede mną Finale :)
OdpowiedzUsuńKiedyś przeczytałam, ale w oczekiwaniu na kolejny tom odpuściłam, może kiedyś wrócę do tej serii
OdpowiedzUsuńKiedyś na pewno przeczytam. W końcu, jak sam napisałeś, "Szeptem" można zaliczyć do klasyki tego gatunku ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam bardzo dawno temu, wtdy była to moja pierwsza przygoda z paranormal romance i bardzo mi się spodobała. Pewnie gdybym teraz ją przeczytała utknęła by w tłumie. Kolejne części są już trochę gorsze, przede mną jeszcze ostatni finałowy tom, nie wiem, czego sie spodziewać. :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie jestem fanką paranormali. Sięgam po nie bardzo rzadko i spotkanie z "Szeptem" było dla mnie dość bolesne. Przemęczyłam się.
OdpowiedzUsuńJak już pewne mówiłam milion razy i powtórzę drugi milion, jedyny paranormal, który naprawdę do mnie trafił to "Lucian".
Sama nie wiem, nie jestem przekonana. Jakby wpadla w moje lapki ot bym przeczytala, ale poki co nie bd na nia polowac.
OdpowiedzUsuńCzytałam dosyć dawno i pamiętam, że byłam zafascynowana tomem 1. Bardzo, bardzo mi się podobała.. a teraz tom 3, był taki nijaki.. Przede mną 4, mam nadzieję, że się nie zawiodę ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Szeptem" lata temu i podobała mi się, nawet bardzo. Czytało mi się powieść Fitzpatrick błyskawicznie, wcignęła mnie historia Nory i Patcha - tyle pamiętam. :) Jak bym ją odebrała teraz - nie mam pojęcia. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Szeptem" jednak dla mnie ta książka była taka nijaka. Ani mnie nie zachwyciła ani nie była szczególnie zła. Przeczytałam kolejne tomy z ciekawości i okazały się o wiele lepsze jednak gdy wypożyczyłam z biblioteki "Finale" wcale nie chciało mi się czytać ostatniego tomu. Książki na jeden raz. Przeczytać i zapomnieć, nie zawierające nic wartościowego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :))
Mam ochotę na całą serię:)
OdpowiedzUsuńJakoś nie mam ochoty na tę serię :/
OdpowiedzUsuńSyndrom HPL-a wciąż obecny, co daje do myślenia również, dlaczego nie komentuję recenzji ;) Ale, niestety, mimo tego cudownego pana, mój syndrom lenistwa w niczym się nie zmienił, plus, hmm... skoro mam wolne, tylko się wzmocnił.
OdpowiedzUsuńWidząc recenzję "Szeptem", pomyślałam sobie "Coś co znam, świetnie, więc można poczytać", w przeciwieństwie do poprzedniej recenzji, której to tak haniebnie nie skomentowałam (ale nadrobię).
Mój błąd, ale czytałam tę powieść, przyznaję, trochę po łebkach. Dlatego teraz, kiedy tak czytam Twoje uwagi, myślę sobie, że nie dostrzegłam tam podobieństw do Zmierzchu albo sporo z treści zapomniałam (bądź pominęłam). Przyszła pora, żeby przeczytać to jeszcze raz, tym razem uważniej. Muszę też przyznać, że dużo bardziej do gustu przypadło mi "Crescendo", a zwłaszcza jego końcówka, natomiast do "Silence" i "Finale" jeszcze nie dotarłam.
Póki co jednak, z bólem stwierdzam, że już wiem, kiedy syndrom HPL-a zniknie. Jestem przekonana, że kiedy zacznę pisać recenzję "Włada Palownika", nie będę wiedziała co właściwie napisać. Ach, i ten moment zawahania: czytać czy jednak nie?
Nie ma sprawy, w końcu nie oczekuję, że będziesz komentować każdą recenzję :)
UsuńSyndrom lenistwa mnie również dotyka, natomiast HPL wydaje się być czymś wręcz przeciwnym... hm, to może być dobra terapia!
Kontynuację "Szeptem" na pewno przeczytam, jak trafię na nie w bibliotece i mam nadzieję, że nie będą gorsze od pierwszego tomu :)
Och, ależ możesz się spodziewać, że BĘDĘ komentować każdą recenzję ;) Może tylko z lekkim opóźnieniem.
UsuńO nie, HPL nie jest czymś przeciwnym, on po prostu sprawia, że chce mi się wysławiać w bardziej... hmm... okrężny (?) sposób. Można tak powiedzieć. Co z kolei powoduje, że więcej piszę. Z reguły moje komentarze to jedno zdanie (i wcale nie to z tych mega długich). No, a przynajmniej do niedawna tak było.
Ja na pewno, kiedy tylko skończę "Włada Palownika" (O nadziejo, żebym tylko mogła po tym spać, to już dzisiaj bym skończyła!), zabiorę się od początku za tę serię i w końcu zdobędę ostatnie dwa tomy :)
W takim razie może nie przeciwnym, ale jakiś związek może to mieć - w końcu nie każdemu chciałoby się formułować takie długie komentarze, skoro można by to zrobić w jednym zdaniu. ;D
UsuńA teraz to mnie jeszcze tym Władem Palownikiem zainteresowałaś, o tak! :P
Zainteresowałam Cię Władem, mówisz? No cóż, ON z pewnością jest interesujący. Diabelnie, powiedziałabym. W chwili obecnej jestem jeszcze przy wieku szczenięcym, że tak się wyrażę, co oznacza, że nie doszłam jeszcze do zbrodni Draculi - o jakich to zresztą ma być ta książka - a już nie wiem w jaki sposób ją zachwalać i nie mogę spać, rozmyślając o losach bohaterów. Obawiam się, że pomimo moich zainteresowań wszelakimi sposobami tortur, śmierci itp., moje nerwy są zbyt słabe, by oprzeć się takiemu dziełu. Co jednak wcale mi nie przeszkadza ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMimo analogii do Belli, za którą nie przepadam, mam ochotę przeczytać "Szeptem". Słyszałam dużo negatywnych opinii, ale także niemało pozytywnych, dlatego wolę wyrobić sobie swoją ; ) Podoba mi się blog. Pozdrawiam ; )
OdpowiedzUsuńJest to moja ulubiona seria, choć ostatni tom jest najsłabszy... Niemniej jednak bardzo miło ją wspominam:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ,,Szeptem" :D Dodaje do obserwowanych :P
OdpowiedzUsuńW sumie racja - miło się czyta, też lubię tom pierwszy oraz dwójeczkę. Ale dalej już nie dałam rady - poziom tych książek z wiekiem zaczął mi jednak przeszkadzać.
OdpowiedzUsuńNawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że jest taki gatunek jak paranormal romance!
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Kiedy ja czytałam "Szeptem", byłam nim zachwycona. Było to dosyć dawno temu. Kiedy teraz sięgnęłam po drugą część, zastanawiam się, co w tej książce mnie tak zafascynowało. Jak dla mnie jest przeciętna i na pewno nie sięgnę po kolejne części.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Czytałam tylko fragmenty, kiedy to moja kumpela pochłaniała "Szeptem" na polskim :D Nie przepadam za takimi książkami, ale zastanawiam się, czy przeczytać.
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu zabieram się za jej przeczytanie, jednak albo brakuje mi czasu, albo chęci. Słyszałam, ze opinie na jej temat są podzielone. Mam nadzieję ze nareszcie, po maturze, będę mogła ją w spokoju przeczytać :)
OdpowiedzUsuńA ja pomimo Twojej recenzji chętnie sięgnę po tą serię.
OdpowiedzUsuńgdzie jesteś?
OdpowiedzUsuń