1. Czy jesteś ciekaw, co się dzieje w nadmorskim miasteczku, które już nie leży nad morzem?
2. Czy chciałbyś dowiedzieć się czegoś o skradzionej rzeczy, która wcale nie została skradziona?
3. Czy sądzisz, że to w ogóle twoja sprawa? Dlaczego? Kim jesteś? I czy jesteś tego pewien?
4. Kto stoi za twoimi plecami?
Oto pytania znajdujące się na odwrocie okładki nowej powieści Lemony Snicketa. Pytania z całą pewnością niewłaściwe, podobnie jak to stanowiące tytuł Kto to być może o tej porze? Jako wielki wielbiciel Serii Niefortunnych Zdarzeń nie mogłem wytrzymać długo, by nie sięgnąć po pierwszy tom Serii Niewłaściwych Pytań, będącej prequelem tej pierwszej. A kiedy zacząłem czytać, z nostalgią zanurzyłem się w niezwykły świat tajemniczego jak zawsze Snicketa.
O czym może opowiadać książka o takim tytule? Podobnie jak w SNZ narratorem jest Lemony Snicket, jednak tym razem opowiada on o sobie. Ma niespełna trzynaście lat i właśnie ukończył szkołę otrzymując nietypowe wykształcenie oraz zostając terminatorem S. Teodory Markson, kobiety o nieposkromionych włosach - co tu ukrywać - niezbyt przyjemnej postaci. Wraz z nią przybywa do wyludnionej miejscowości o nazwie Splamione Nadmorskie, nawiasem mówiąc, nad morzem już nieleżącej, gdyż to zostało osuszone. Tutaj do rozwiązania czeka zagadka pewnej skradzionej rzeczy, która to sprawa budzi wiele wątpliwości.
Początek powieści może okazać się dla czytelnika dezorientujący, a to dlatego, że o swojej własnej osobie Lemony nic nie wspomina. Tak naprawdę nie wiemy, co działo się, nim trafił do herbaciarni i sklepu papierniczego Cykuta. Z biegiem powieści więcej faktów wychodzi na jaw, ale autor przyzwyczaił nas już do mnóstwa sekretów, które najpewniej rozwiąże w kolejnych tomach, stwarzając przy tym ogromne napięcie. Niewiele dowiadujemy się więc o głównym bohaterze, za to pozostali tworzą niezwykłą galerię kuriozalnych postaci, z S. Teodorą Markson na czele.
Największym atutem jest niepowtarzalny styl powieści, absurdalny humor, który podprawia posępną atmosferę wiszącą nad opuszczonym miasteczkiem. Każdy obiekt, każda nazwa wydaje się tu być dokładnie przemyślana i idealnie wpasowująca się w anachroniczny świat. Z historią doskonale harmonizuje się też oprawa graficzna i ilustracje rysownika o pseudonimie Seth.
Ci, którzy oczekują więcej nawiązań do Serii Niefortunnych Zdarzeń nie powinni poczuć się zawiedzeni (być może znajdzie się i rozwiązanie jednej z największych jej tajemnic). Za to na pewno nie zdziwi ich forma zakończenia, zapowiadającego wyraźnie kolejną część i dalsze rozwiązywanie tajemnic, nie do końca jasnych.
To właśnie wielbicielom Serii Niefortunnych Zdarzeń najserdeczniej polecam Kto to być może o tej porze?, ale nie tylko im, bo powieść z całą pewnością zasługuje na uwagę. Jest niesztampowo ekstraordynaryjna, nietuzinkowo oryginalna, dlatego tych, którzy potrafią docenić wyjątkowy styl oraz lekko obłąkany klimat, zapraszam z wizytą do Splamionego Nadmorskiego. I niech lepiej niewłaściwe pytania nie padną z Waszych ust.
Ocena: świetna
O nie, nie, ta seria zupełnie do mnie nie przemawia:)
OdpowiedzUsuńA szkoda ;)
UsuńSłyszałam już o tej serii. Jestem ciekawa absurdu, nie każdy potrafi go odpowiednio ująć.
OdpowiedzUsuńByć moze się skusze :))
OdpowiedzUsuńO tej serii słyszę chyba pierwszy raz. Skoro tak ją zachwalasz, to pewnie przydałoby się przyjrzeć jej bliżej. ;)
OdpowiedzUsuńNic dziwnego, to świeżutka książka, premierę miała 18 marca ;D
UsuńPierwszy raz słyszę o tej książce :) Zaciekawiłaś mnie ;D
OdpowiedzUsuńhttp://myawesomebooks.blogspot.com/
Jeśli już to zaciekawiłem. ;P
UsuńKto czytał to i SNZ
OdpowiedzUsuńfajnie tutaj u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńMoj syn przeczytal 3 pierwsze czesci i bardzo mu sie podobaly, teraz czekamy na czwarta :)
OdpowiedzUsuń