Cornelia Funke jest znaną niemiecką autorką książek dla młodzieży. W dzieciństwie czytałem jedną jej książkę (był to Król Złodziei), która spodobała mi się na tyle, że postanowiłem sięgnąć po inne jej powieści. Dopiero po wielu latach udało mi się to uczynić. Oto pierwszy tom popularnej trylogii, zatytułowany Atramentowe serce.
Maggie to dwunastoletnia dziewczynka, która żyje wraz z ojcem, nazywanym przez nią po prostu Mo. Matka Maggie zniknęła 9 lat temu i dziewczynka już dawno się z tym pogodziła. Całym jej światem są książki, a pasję tę przeszczepił jej ojciec, zawodowo zajmujący się introligatorstwem.
Pewnej nocy odwiedza ich dziwny mężczyzna, by ostrzec przed czymś Mo. Maggie nie może znieść, że ojciec skrywa przed nią jakieś sekrety. Nic nie wyjaśniając dziewczynce, nazajutrz decyduje o wyjeździe na południe. Okazuje się, że w wyniku wypadków zaistniałych w przeszłości, na Mortimera wciąż czyha niebezpieczeństwo, a Maggie wkrótce pozna całą prawdę.
Co z pewnością można powiedzieć to to, że autorka posiada bardzo dobry warsztat. Używa różnych konstrukcji, przez co styl powieści jest urozmaicony. Doskonale rozumie potrzeby dzieci i poprzez postępowania i myśli Maggie odpowiednio je odwzorowuje.
Fabuła nie do końca mnie wciągnęła. Pomysł, na którym opiera się Atramentowe serce jest ciekawy - nie chcę zdradzać go tym, którzy nie przeczytali książki, ale wiąże się on z faktem, dla którego ojciec Maggie, mimo miłości do książek, nigdy nie przeczytał córce ani kawałka na głos. Największą jednak bolączką tej pozycji jest jej rozwlekłość. Powieść jest zdecydowanie za długa. Wiele fragmentów spokojnie można by opuścić, a opisy skrócić.
Spodziewałem się czegoś bardziej fascynującego, jednak Atramentowe serce mojej miłości sobie nie zaskarbiło. Jest to dość przyjemna książka, lecz nie zaskakuje swoją treścią. Może jedynie niektórzy bohaterowie, jak np. Smolipaluch, zasługują chociażby na napomknięcie, gdyż tu autorce udało wykreować się oryginalną i niepowtarzalną postać. Ogółem - powieść stoi na przyzwoitym poziomie, ale niektórych historia w niej zawarta nie porwie.
Maggie to dwunastoletnia dziewczynka, która żyje wraz z ojcem, nazywanym przez nią po prostu Mo. Matka Maggie zniknęła 9 lat temu i dziewczynka już dawno się z tym pogodziła. Całym jej światem są książki, a pasję tę przeszczepił jej ojciec, zawodowo zajmujący się introligatorstwem.
Pewnej nocy odwiedza ich dziwny mężczyzna, by ostrzec przed czymś Mo. Maggie nie może znieść, że ojciec skrywa przed nią jakieś sekrety. Nic nie wyjaśniając dziewczynce, nazajutrz decyduje o wyjeździe na południe. Okazuje się, że w wyniku wypadków zaistniałych w przeszłości, na Mortimera wciąż czyha niebezpieczeństwo, a Maggie wkrótce pozna całą prawdę.
Co z pewnością można powiedzieć to to, że autorka posiada bardzo dobry warsztat. Używa różnych konstrukcji, przez co styl powieści jest urozmaicony. Doskonale rozumie potrzeby dzieci i poprzez postępowania i myśli Maggie odpowiednio je odwzorowuje.
Fabuła nie do końca mnie wciągnęła. Pomysł, na którym opiera się Atramentowe serce jest ciekawy - nie chcę zdradzać go tym, którzy nie przeczytali książki, ale wiąże się on z faktem, dla którego ojciec Maggie, mimo miłości do książek, nigdy nie przeczytał córce ani kawałka na głos. Największą jednak bolączką tej pozycji jest jej rozwlekłość. Powieść jest zdecydowanie za długa. Wiele fragmentów spokojnie można by opuścić, a opisy skrócić.
Spodziewałem się czegoś bardziej fascynującego, jednak Atramentowe serce mojej miłości sobie nie zaskarbiło. Jest to dość przyjemna książka, lecz nie zaskakuje swoją treścią. Może jedynie niektórzy bohaterowie, jak np. Smolipaluch, zasługują chociażby na napomknięcie, gdyż tu autorce udało wykreować się oryginalną i niepowtarzalną postać. Ogółem - powieść stoi na przyzwoitym poziomie, ale niektórych historia w niej zawarta nie porwie.
Ocena: przeciętna
Czytałam, zachwycił mnie pomysł, wykonanie, ale czegoś zabrakło, nie pochłonęła mnie i postanowiłam nie sięgam po kolejne. Nie będę też ukrywać, ze momentami nieźle sie wynudziłam.
OdpowiedzUsuńAle Smolipalucha do tej pory pamiętam i go lubię. ;)
Pozdrawiam.
Ja podobnie, po następne już nie zamierzam sięgać.
UsuńNie kojarzę autorki ani żadnego z jej dzieł i myślę sobie, że na razie pozwolę sobie na to, by się z tym wszystkim nie zapoznawać. Zostawię to na później. Bardzo późne później (masło maślane).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Chciałam kiedyś sięgnąć po tę serię, może jeszcze się przekonam do niej i wypożyczę z biblioteki?
OdpowiedzUsuńAtramentowe serce właściwie poznałam przez przypadek. Kiedyś, kiedyś, wieki temu natrafiłam bodaj na pulsie na ekranizację. Oczywiście zdążyła chyba na kilka ostatnich scen, ale wtenczas film tak mnie urzekł (co dziwne), że postanowiłam sięgnąć po książkę. Mija już chyba trzeci czy czwarty rok, a ja dalej nie mogę się zabrać. Miałam ją kilka razy w ręku i zawsze powtarzałam sobie 'po co? masz jeszcze czas, teraz zajmij się czymś innym', więc jakoś tak wyszło, że do tej pory się nie zebrałam. Ale tak czytam sobie tę Twoją recenzję i czytam, i chyba zaczynam wątpić, czy kiedykolwiek wreszcie się zdecyduję. Przychylna to raczej ona nie jest. Chociaż, kto wie. Pewnie jednak przeczytam dla zwykłej przekory. Wtedy, jak zwykle, przyjdę polemizować pewnie. :D Teraz życzę jedynie szampańskiego sylwestra i wielu, wielu ciekawych książek w nowym roku!
OdpowiedzUsuńSpróbować nie zaszkodzi :D Jeśli się zdecydujesz to napisz jak Ci się spodobała!
UsuńDzięki i Tobie również wszystkiego dobrego! :)
Przyznam ze kiedys do tej książki mnie ciągnęło xd teraz mòj zapał ostygł. Ale kto wie moze kiedys ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam Reckless tej autorki. Wiedziałam, że tytuł skądś kojarzę. Może i te książki nie są rewelacyjne, ale może kiedyś przeczytam:)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę, w zasadzie będąc jeszcze dzieckiem, ale pamiętam, że bardzo mi się spodobała. Nie zmienia to jednak faktu, że do tej pory nie zabrałam się za jej kontynuację. Teraz przypomniałeś mi o tej trylogii, ale jakoś nie czuję jeszcze przymusu wewnętrznego, żeby doczytać, jak się wszystko skończyło. :)
OdpowiedzUsuńhttp://spotkania-z-literatura.blogspot.com/
Po Twojej recenzji nie skuszę się na nią
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki, a Twoja recenzja mnie jakoś nie zachęca.
OdpowiedzUsuńHm... raczej ją sobie odpuszczę, już i tak mam sporo innych książek do przeczytania. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, książka dobra dla młodszej młodzieży, innym pozostawia uczucie niedosytu :-) Szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńPierwszy tom dostałam kiedyś na urodziny i z tego co pamiętam, to całkiem mi się podobała. Przeczytałam też dwa kolejne tomy, ale ostatniego nigdy nie dokończyłam. W sumie to już nie pamiętam dlaczego, ale jakoś mi brakło cierpliwości do czytania.
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam, choć mnie się bardzo podobała. Obejrzyj film, może zmienisz zdanie. :-)
OdpowiedzUsuńhttp://shelf-of-books.blogspot.com/
W podstawówce bardzo chciałam "Atramentowe serce" przeczytać, ale później jakoś o tej książce zapomniałam i już mnie do niej nie ciągnie - jak widać, chyba słusznie ;)
OdpowiedzUsuńOglądałam film "Atramentowe serce", który naprawdę mi się spodobał. Również planuję przeczytać książkę, na podstawie której powstało owe cudeńko. Nie odstraszyła mnie twoja ocena. ;) I tak się skuszę na tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam również do odwiedzenia mojego bloga: swiat-w-dloniach.blogspot.com
I znów, jak niektórzy powiedzieli- dla młodszej młodzieży. Czy wy nie wiecie jakie to frustrujące?!Młodsza, czyli czytająca gorsze ksiazki?! Ogólnie książka mi sie podobała, no tak, nic w tym dziwnego, w końcu jestem "młodszą młodzieżą", wciągnęła mnie i z przyjemnością sięgnęłam po następne części ;)
OdpowiedzUsuńAtramentowe serce to moim zdaniem bardzo fajna książka. Może i nie najlepsza z wszystkich, które czytałam, ale na pewno nie najgorsza. Gdy zaczęłam ją czytać byłam zachwycona, po jakimś czasie lekko zaczęłam się nudzić, ale na końcu była super! Polecam!
OdpowiedzUsuń